Pigwówka
Tym razem przepis na najlepszą nalewkę pod słońcem – na pigwówkę od Grzesia. Przepis wielokrotnie sprawdzony i bardzo prosty.
Grzesiu:
1. obierasz pigwy,
2. wrzucasz do słoja,
3. zasypujesz cukrem,
4. czekasz 2 dni.
Marek: jakieś szczególne proporcje cukru do pigwy, czy tak na oko?
G: na oko. tak trochę mniej niż na dżem
M: ale jaką ilość pigwy?
G: na reklamówkę
G: pół kilograma cukru na kilo pigwy, ale to może być za kwaśne, zależy to też od soczystości pigwy. Nic się nie stanie jak będzie więcej cukru.
Warstwami układać w garze pigwa | cukier | pigwa |cukier | pigwa |cukier | pigwa |cukier | pigwa |cukier | pigwa |cukier i czekać
M: na?
G: na “aż się zrobi” (1,5 – 2 dni)
M: no ok, ale co potem?
G: zalać wódką i się delektować tak jak ja to teraz robię, proporcje wódki i soku wedle uznania :D
Uwagi:
Ponieważ nie wszystko może być jasne z ww. konwersacji, to dodam, że przed wlaniem wódki sok zlewamy z gara/słoja w którym leżakuje pigwa. ;))
Jeśli trafiła nam się dobrej jakości pigwa, to operację zasypywania cukrem i zlewania soku można powtórzyć. Po zlaniu soku pigwę można zagotować i będzie pyszny kompocik. Sok najlepiej zalać wódką od razu po zlaniu – unikniemy sfermentowania.
Szukanie optymalnej dla siebie proporcji najlepiej zacząć od 50:50 – my po kilku próbach dajemy trochę więcej soku niż wódki, jakieś 60:40.
Warto zrobić sobie kilka butelek (pierwsza zejdzie od razu) i co najmniej jedną odstawić w ciemnym miejscu na kilkumiesięczne leżakowanie. Nabiera wtedy koloru koniakowego i bardziej wyrazistego smaku.
Wygląda świetnie! Smakuje pewnie jeszcze lepiej :)
Czy zawsze używacie wódki czy czasem spirytusu? Co polecacie?
Cóż… liczba % w wódce jest dla nas wystarczająca :))
Hehe :) Zastanawiam się czy przy wykorzystaniu spirytusu smak owoców lepiej (szybciej?) się “przegryzie”?
Przetestuj i daj znać… kolega robił kiedyś tak, że zalewał owoce spirytusem i zasypywał cukrem – narzekał potem, że się bez sensu wykosztował i na dodatek musiał potem pigwę przez szmatkę odciskać, bo szkoda było spirytus wywalać. Niestety nigdy nas nie poczęstował (“kolega” powyżej chyba w tej sytuacji jest mocno na wyrost), więc nie mamy porównania. ;))
Przetestuję na pewno ale szybciej na malinach, bo pigwy dopiero będą dobre we wrześniu/październiku. Tak czy siak zdam relację :)
Moja Babcia zawsze mówiła, żeby do zalewania owoców nie używać spirytusu, gdyż ścina zawarte w nich pektyny [była inżynierem ogrodnictwa i wierzę, znając do tego smak domowych nalewek, że wie co mówiła]. Wszelkie nalewki u nas zaczynało się więc robić od zasypania owoców cukrem, a potem zalewało się je wódką. Kiedyś zrobiłam odwrotnie i owoce – dokładnie wiśnie, najpierw zalane wódką, a potem zasypane cukrem nie puściły moim zdaniem całego soku i wiśniówka była “cienka”. Dopiero po zlaniu nalewki “dosmaczało” się ją i wzmacniało spirytusem [lub nie]. Nie muszę mówić, że to była najprzyjemniejsza część przygotowania nalewki, bo połączona z próbowaniem czy już jest dobra, czy może jeszcze dolać spirytusu :)