Harissa – czyli piekielne wspomnienia
Znowu wspomnienia kulinarne związane z podróżami. Chyba pierwszy raz odkryłam prawdziwą harissę będąc z mamcią w Tunezji. Oczywiście wróciłyśmy zaopatrzone w tą pikantną pastę z papryki do domu. Potem były kolejne pobyty w Tunezji, Turcji czy Egipcie – a tam niezmiennie towarzyszyła nam przy posiłkach harissa. W końcu jednak moja mama postanowiła zrobić ją sama – tym sposobem mamy ją zawsze w lodówce i dodajemy do różnych dań. Uwaga – teraz (jesienią) jest najlepszy moment na zrobienie harrisy – ostra papryka jest w dobrej cenie! Tak więc jeśli sami się nie skusicie na jej zrobienie – polecam pamiętać żeby przywieźć ją z wakacji!
Składniki:
- 1 cebula,
- 5 ząbków czosnku,
- 1/2 szklanka oleju,
- 2 czerwone papryki,
- 20 szt małych ostrych papryczek,
- 1 puszka pomidorów lub koncentrat pomidorowy,
- 2 łyżki powidła śliwkowego,
- 1 łyżka miodu,
- do smaku sól, pieprz, ostra papryka,
- można dodać natkę pietruszki lub bazylię
Wykonanie:
Posiekaj cebulkę i czosnek, podsmaż na oleju. Dodaj pokrojoną w kostkę czerwoną paprykę, pokrojone razem z pestkami małe papryczki. Wszystko razem podsmaż – potem zmiksuj blenderem. Do powstałej masy dodaj pomidory lub koncentrat pomidorowy, powidło, miód i razem smaż jeszcze chwilę.
UWAGA!!! MUSISZ STALE MIESZAĆ, bo robi “PUFFF” i cała kuchnia będzie w czerwonym sosie. ;)
Jak będzie za gęste – dodaj trochę wody – przypraw do smaku i (opcjonalnie) dodaj zieleninę.
Gorący sos wkładaj do słoiczków, mocno zakręć – możesz jeszcze pasteryzować, by być pewnym, że słoiczek jest bezpiecznie zamknięty. Tak przygotowane mogą czekać na swoją kolej w spiżarni nawet przez rok.
Jeszcze jedna uwaga na koniec… sos jest naprawdę BARDZO OSTRY! Smacznego. ;]
Ojej…cudowna, głęboka czerwień tej diabelskiej pasty. Swojego czasu byłam nią uzależniona ;)
Mniam! Trzeba ruszyć na plac po papryczki :)