Czeburieki – wspomnienie z Krymu
Chyba jeszcze bardziej niż gotować lubimy podróżować. Jeszcze lepiej jak uda się te dwie pasje połączyć. Bardzo często z wyjazdów przywozimy jakieś nowinki kulinarne lub podpatrzone / spróbowane przepisy. Tym razem wspomnienie z Krymu. Tam w wielu miejscach na ulicy można kupić świeżo pieczone czeburieki. Po powrocie do Krakowa udało nam się znaleźć przepis na nie na blogu Kuchnia na gazie. Polecam – już na samo wspomnienie robię się głodna! Najlepiej smakują zaraz po upieczeniu!
Ciasto:
▪ 1 szklanka ciepłego mleka,
▪ mąka,
▪ sól.
Nadzienie:
▪ 1 opakowanie mięsa mielonego,
▪ 1 jajko,
▪ średnia cebula,
▪ 2 ząbki czosnku,
▪ przyprawy wedle zamiłowań i upodobań – pieprz, sól, pieprz ziołowy, oregano, majeranek…
▪ olej do smażenia.
Wykonanie:
Z podanych składników zagnieść elastyczne ciasto. Zostawić owinięte w folie spożywczą (przed zawinięciem oprószyć mąką żeby się nie przykleiło) na ok. godzinę w lodówce.
W tym czasie przygotować farsz. Cebulę posiekać w kostkę (my dodatkowo ja podsmażyliśmy na oleju) a czosnek przecisnąć przez praskę. Dobrze wymieszać mięso mielone, jajko, cebulę, czosnek i przyprawy. Tutaj jest naprawdę duża dowolność w doborze składników – nadzienie może być na przykład bardziej azjatyckie, jeśli dodamy pokrojoną kapustę pekińską, makaron ryżowy, sos sojowy i orientalne przyprawy.
Ciasto rozwałkować dość cienko. Nakładać farsz i najlepiej talerzykiem deserowym wykrawać dość duże półksiężyce – dokładniej zobaczycie to na instruktarzu zdjęciowym u Pana Antoniego w Kuchni na Gazie.
Gotowe smażyć na dość głębokim tłuszczu z obu stron na złoto. Po wyjęciu położyć w miseczce na ręczniku papierowym żeby usunąć nadmiar tłuszczu.
Podawać najlepiej ciepłe, ale na drugi dzień też smakują rewelacyjnie.
Aaaaaaa, cieburieki. Wakacje, krym, plaża i świeżo smażone wielkie pierogi chyba za mniej niż rubla (nie wiem jak teraz, ale z 5 lat temu, jak tam byłam to miejscowi hrywny nazywali rublami). Na Krymie byłam 2 razy, potem jeszcze sylwester w Odessie. Byłam jeszcze w liceum, ale wiem na pewno, ze jeszcze tam wróce:) Cieburieki były spoko, ale mi bardziej smakowały w sumie samsy (trójkątne pieczone pierogi z farszem mięsnym i cebulą) – do dzisiaj nie znalazłam przepisu jednak.
Hmm… z opisu sądząc to może być coś zbliżonego do hinduskich pierożków “samosa” – nawet brzmi podobnie ;)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Samosa
http://bit.ly/t4fdPz